Woblery drewniane – WOBLERY RĘCZNIE ROBIONE – HAND MADE WĄCHAŁA ZBYSZEK

Warszawa

+48 660 973 231 (WhatsApp/Facebook) z.wachala@woblery.eu

Woblery drewniane

Swoją przygodę z pierwszymi woblerami rozpocząłem ponad czterdzieści lat temu. Były wykonane z odpowiednio przygotowanego drzewa lipowego. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że drzewo wybacza wiele błędów. To przez to na dzień dobry wówczas nie miałem problemu ze stworzeniem ponad trzystu różnych modeli i dopasowania ich do różnych łowisk. Dopiero dziś rozumiem dlaczego w tamtym czasie mi było bardzo łatwo zrobić doskonałe woblery. Zrozumiałem to po kolejnych trzydziestu latach, gdy podjąłem inne wyzwanie. Czyli; wytwór wabików z innych materiałów niż drzewo. Woblery z żywic nie wybaczają błędów.

Do dziś z sentymentem wspominam wypracowane z drzewa woblery. Każda inna, niepowtarzalna konstrukcja. Odpowiednio dobrane i rozmieszczone elementy dały znakomity efekt mozolnych prac (zobacz)

Na prośbę kolegów po kiju zrobiłem starym sposobem kilka woblerów z lipy a część korpusów wystrugałem z balsy. Jak to zrobiłem? W swojej książce pt. „Sprzedałem swoje szczęście” od początku do końca opisałem proces produkcji takiego drewnianego woblera.

Opis

Widoczne woblery mają różne wielkości i wagi. Jedne są smukłej budowy inne grube i masywne. Są też całkiem płaskie i owalne. Smuklejszymi wabikami zazwyczaj łowię szczupaki i sandacze na głębokościach 8 – 15 metrów w zbiornikach zaporowych, rzekach i jeziorach. Masywne woblery stosuję w zbiornikach zaporowych lub rzekach o nieco spokojniejszym nurcie. Toteż w większości przypadków nimi łowię sumy. Również powtórzyłem woblery, które pozwalają mi na bardzo płytki (np. 1m) spinning lub trolling w nieco głębszej 3 metrowej wodzie.

Przykład - wzory woblerów z lat 80-tych

Następna fotka przedstawia kilka innych pomysłów. Są to jedno i wieloczęściowe woblery z połowy lat osiemdziesiątych. Pamiętam, że wśród nich były też wielosegmentowe woblery połączone zawiasem/zawiasami, które swą pracą imitowały sinusoidę. Czyli, części woblera energicznie poruszały się z góry na dół w pionie, odwrotnie do tradycyjnych, dzisiejszych woblerów (fotka; pozostał tylko jeden taki wobler jednoczęściowy, reszta przepadła)

Jeszcze sosnowe woblery, w dobie kryzysu wolnorynkowego oklejałem srebrną lub złotą folią skrupulatnie wybraną z pudełek po gatunkowo lepszych papierosach. Ster z grubej pleksi na potrzeby czasem wklęsły, profilowany na gorąco np. w łyżkach spożywczych. Jednolity stelaż wykonany z Dentalu, wklejony na Distal był nie do rozerwania (holować można było osobowe auto). Nieco większe woblery (12-18cm) pokrywałem 19-22 warstwami żywicy epoksydowej. Każda z tych warstw była kolejno utwardzana w piecu. Nie jeden śmiałek niedowiarek próbował rozjechać mercedesem beczką (ok.1600kg) takie woblery. W efekcie widziałem wielkie oczy i wypieki na twarzy (testy w roku 1993).

Wśród woblerów widoczna kotwa „FF” ze skręconymi kutymi, sprężystymi ramionami (nadal ostra jak diabli kotwa z 1963 roku). Proszę zwrócić uwagę na świetnie wykonane żądła. Ze względu na ich chwytność (wyjątkowo brutalne okaleczenie ryby) takie kotwy zostały wycofane z produkcji zdaje się na początku lat siedemdziesiątych.